Każdy zetknął się z określeniami "ekologiczne" albo "organiczne". To już wypromowane etykietki mające coraz więcej zwolenników ale również przeciwników, uważających je za dziwactwo niewarte większych pieniędzy niż "normalne" produkty. Polski rynek żywności ekologicznej jest już sporo warty i rośnie bardzo dynamicznie (50 mln euro, wzrost 20-30% w skali roku, dane z maja/2011 wg PAP). Idziemy tą samą drogą co Stany Zjednoczone i inne kraje wysoko rozwinięte. Tymczasem wielu tamtejszych ekspertów od ekologii, dobrego jedzenia i smaku wskazuje, że coś po drodze się popsuło i jest lepszy kierunek: lokalna żywność. Dla tamtejszych eko-środowisk "lokalne" to w tej chwili to co kiedyś "organiczne" (czyt. Eating Better Than Organic - TIME Magazine).
Skąd ta zmiana? Ludzie się zorientowali, że nie do końca podobają im się metody działania największych producentów. Wraz z rosnącym popytem na "organiczne" na rynku pojawili się wielcy producenci, stosujący uprawy i hodowle na skalę przemysłową oraz masowy transport towarów na dalekie odległości. Priorytetem stał się zysk ze szkodą dla jakości i smaku towaru. Zachowując pewne zasady np. niestosowania środków ochrony roślin, łamie się inne np. zrównoważonego rozwoju i ekologicznej produkcji.
Koncepcja lokalnej żywności jest zorientowana na odwrócenie trendu jakim już dawno poszła produkcja "normalnej", a ostatnio "organicznej" żywności. Trendu w kierunku masowej produkcji żywności oraz kontrolowania rynków przez wielki biznes i wielkich pośredników. Chodzi o to, żeby na nowo połączyć klientów z lokalnymi producentami, bezpośrednio lub poprzez lokalnych pośredników. W ten sposób producenci dostają więcej pieniędzy, a klienci tańszy i lepszy towar. Lepszy bo bardziej świeży, solidniejszy i lepiej dopasowany do klienta.
Większa solidność wynika z większej przejrzystości (sąsiedzi i klienci obserwują!), stosowania bardziej tradycyjnych metod produkcji i braku anonimowości. Częstsze kontakty klient-producent pozwalają na budowanie stosunków opartych na zaufaniu i lepszym wzajemnym zrozumieniu. Wiadomo, że producenci częściej uzależniają unikalne cechy swoich produktów od oczekiwań klientów jak działają w lokalnym systemie. Znasz swojego rolnika (czy właściciela sklepiku co zna rolników) - rozmawiasz z Nim, On Cię karmi, Ty go utrzymujesz - czy to nie piękne?
Codziennie głosujemy swoimi pieniędzmi, czy chcemy mieć wybór pomiędzy towarem lokalnym, a towarem z supermarketu - niedługo możemy go nie mieć. Czy pieniądze mają pozostać w regionie, czy nie. Czy jedzenie ma być bardziej różnorodne i unikalne, czy wszędzie takie samo. Czy ludzie z pomysłami, patrząc na to co się dzieje, będą mieli odwagę zabrać się za lokalną produkcję, czy nie. Decydujemy o być, albo nie być: lokalnych upraw, sadów, małych piekarni, sklepików, jadłodajni...
Lokalna Żywność: "Dlaczego lokalna żywność?" (
http://lokalnazywnosc.pl/blog/dlaczego-lokalna-zywnosc)
Jeśli popieracie, polecam serwis
http://lokalnazywnosc.pl/Więcej informacji w artykule w Biokurierze:
http://biokurier.pl/aktualnosci/1138-wy ... j-zywnosci