Hej,
mam pytanie - czy ktoś z Was zastanawiał się może nad połączeniem tego co produkuje z tym żeby to mądrze sprzedawać? Hoduję kwiaty, nie muszę mówić jakie to są marże a jak to potem wygląda w kwiaciarni - czy macie może swoją przydrożną kwiaciarnię/punkt? Nie powinno to być jakoś trudne, a myślę że jak będzie cena dobra, to powinno przyciągnąć ludzi kilka kilometrów poza miasto. Szukałem szkoleń/szkół i z tym też nie ma problemu:
https://zak.edu.pl/oferta-edukacyjna/szkoly-policealne/florysta - sam może na to nie pójdę, bo pewnie na koniec dnia i tak niewiele z tego wyjdzie, ale przecież zawsze mogę liczyć na pomoc np. córki/żony. W końcu biznes i tak im przypadnie, a taki punkt mógłby im dać pracę i pieniądze, a mi dodatkowy punkt zbytu. Co o tym myślicie? Przechodził ktoś przez coś podobnego?